8.12.2012

Doktorzy - Erich Segal

Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Tłumaczenie: Maria Streszewska-Hallab
Liczba stron: 768



"Doktorzy" to kolejna błyskotliwa książka Segala, autora "Love story", bestselleru znanego również z filmu. Bohaterami są młodzi ludzie z Harwardzkiej Szkoły Medycznej, zafascynowani medycyną i wykonywanym zawodem. Poznajemy ich powikłane losy na tle amerykańskiej rzeczywistości. Wraz z nimi musimy odpowiedzieć na wiele pytań dotyczących wyborów moralnych. Główni bohaterowie są biali, z jednym wyjątkiem, i w większości, z wyjątkiem pięciu kobiet, są mężczyznami. Niektórzy są wybitni, inni to geniusze na krawędzi szaleństwa. Żyją bardzo intensywnie, kochają, szukają swojej życiowej drogi."


To było moje pierwsze spotkanie z Segalem, choć wcześniej słyszałam dużo pochlebnych słów o jego powieściach, a "Doktorzy" to już chyba legenda, podobnie jak "Love story". Akcja tego opasłego tomu rozpoczyna się w latach czterdziestych ubiegłego wieku, a kończy  w latach siedemdziesiątych. Nie zniechęcajcie się liczbą stron. Wielowątkowa fabuła jest tak wciągająca, że te prawie osiemset stron czyta się jednym tchem. Autor w bardzo sugestywny sposób przedstawił życie kilku młodych ludzi wkraczających w medyczny świat w amerykańskiej rzeczywistości. Wszystkich ich cechowała ogromna wytrwałość w dążeniu do celu, odporność psychiczna, ambicja, pracowitość. Podobał mi się sposób przedstawienia różnorodnych fikcyjnych wątków powiązanych z faktami medycznymi, które działy się na świecie. Poza tym autor porusza wiele kwestii dotyczących trudnych wyborów, które lekarz musi dokonywać w swojej pracy, wyborów między dobrem a złem, często balansując na krawędzi życia i śmierci. Oprócz, a może raczej obok świata medycyny znajdziemy tu również normalne życie, przyjaźń, miłość, odwieczny konflikt pokoleń, różnorakie problemy społeczne, jak antysemityzm, rasizm, równouprawnienie kobiet.
"Nadaliśmy lekarzom status bogów i czcimy jak bóstwa, oddając im nasze ciała i dusze, nie mówiąc już o innych dobrach tego świata. A jednak - paradoksalnie - są to najbardziej podatni na ciosy i najwrażliwsi z ludzi." Ta powieść uświadamia, że lekarze są zwykłymi ludźmi, którzy w prywatnym życiu miewają takie same lub jeszcze większe problemy jak my sami.
To chwalenie powieści chciałabym zakończyć piękna puentą, słowami Paracelsusa "Fundamentalną podstawą medycyny jest miłość." Te słowa powinny wisieć w każdym szpitalu i każdej przychodni. Dla lekarzy i dla nas, pacjentów.
"Doktorów" polecam, pasjonująca lektura.


Moja ocena: +5/6

3.08.2012

Pan Ibrahim i kwiaty Koranu - Eric-Emmanuel Schmitt

Wydawca: Wydawnictwo Znak, 2004
Tłumaczenie z francuskiego: Barbara Grzegorzewska
Liczba stron: 63


"Kiedy mały Momo podkrada smakołyki w sklepie pana Ibrahima, nawet nie podejrzewa, że stary Arab, który tak naprawdę nie jest Arabem, stanie się wkrótce jego przyjacielem i duchowym przewodnikiem. 

Siła przypowieści Schmitta tkwi w prostym, choć nie dla wszystkich oczywistym przesłaniu: nie jesteś skazany na swój los, możesz świadomie wpływać na swoje życie. To, czy jesteś szczęśliwy, zależy przede wszystkim od ciebie."


Zawsze można zacząć od początku, zostawić za sobą cienie przeszłości i zacząć żyć nowym dniem, pełnym nadziei i słońca. Nadziei i słońca odnalezionych w szczerze śmiejących się oczach drugiej osoby - nieznajomego, przyjaciela. Czasem potrzeba tak niewiele. Czasem zagubione, zbuntowane dziecko, które powoli staje się młodym człowiekiem potrzebuje tylko wyciągnięcia czyjejś ręki, drogowskazu pośród wielu dróg życia, nie zawsze dobrych i właściwych. 
Krótka przypowieść o sile, jaka tkwi w każdym z nas. O mocy uśmiechu, przyjaźni, zaufania. O odnajdywaniu - siebie, świata, drugiego człowieka, życiowych prawd. Krótka, a jakże pełna treści. Wartościowej treści. Polecam.


Moja ocena: +4/6

1.08.2012

Stosik

Przybył do mnie pan stosik. Ja chyba chora jestem :) ale nie mogłam się oprzeć wyprzedażom. Którą pierwszą, ktoś podpowie?



30.07.2012

Wyniki konkursu

Konkurs rozstrzygnięty. Wszystkie osoby -wow, aż całe sześć ;-) odpowiedziały prawidłowo. Zdjęcia były oczywiście z Bremen w Niemczech.

Losowanie:



A wygrała...


Zwyciężczynię proszę o kontakt mailowy. 
Dziękuję Wam za udział w zabawie :)

20.07.2012

Konkurs wakacyjny

Długo mnie nie było...wyjeżdżałam i wracałam. Na ponowne powitanie postanowiłam zrobić mały konkurs, myślę że bardzo łatwy. Oto jedno z miejsc, gdzie byłam. Charakterystyczne zdjęcie. Dla podpowiedzi jeszcze jedna fotka, już łatwiej być nie może. Kto chce wygrać wakacyjną, smakowitą książkę "Lunch w Paryżu" Elizabeth Bard? Wystarczy w komentarzu zgłosić chęć wzięcia udziału w zabawie i odpowiedzieć prawidłowo na pytanie: z jakiego miasta pochodzą te zdjęcia? Odpowiedź wysłać na mój mail (znajdziecie na stronie) do niedzieli, 29 lipca, do godz. 23.00. Wśród prawidłowych odpowiedzi wylosuję 30 lipca zwycięzcę. 
Zapraszam do zabawy i powodzenia :)







18.04.2012

Zimistrz - Terry Pratchett

Wydawnictwo: Prószyński i s-ka
Tłumaczenie: Piotr W. Cholewa
Liczba stron: 264


"Znakomita, żywiołowa fantasy skrząca się energią i humorem.

Tiffany zrobiła jeden niewłaściwy krok, popełniła jeden drobny błąd... A teraz duch zimy się w niej zakochał. Daje róże i góry lodowe, wyznaje uczucie lawinami i obsypuje płatkami śniegu. Trudno to znosić, kiedy ma się trzynaście lat, ale jest to również trochę no... miłe. „Łojzicku!” A tak, klan Nac Mac Feeglów jest na miejscu, by pomagać i się wtrącać. Ale jeśli Tiffany nie znajdzie rozwiązania, może już nigdy nie przyjdzie wiosna..."


Nie czytałam dotąd fantasy. Zawsze mi się wydawało, że to takie trochę niepoważne, dobre może dla nastolatków, że jest wiele innych ciekawszych książek o realnym życiu i że z powodu tego mojego sceptycyzmu pewnie nie potrafiłabym  docenić uroku tego gatunku. 
Nazwisko autora oczywiście było mi znane, ale nic mi nie mówił Świat Dysku. Po "Zimistrza" sięgnęłam na chybił trafił i po przeczytaniu mogę powiedzieć, że to wcale nie był głupi wybór. Co prawda po lekturze nadal niewiele mi mówi wyrażenie "Świat Dysku", ale za to na kilka godzin wpadłam po uszy w niesamowity świat pełen wiedźm ze szpiczastymi kapeluszami i zabawnych niebieskich ludzików Nac Mac Feeglów, które pomagają Tiffany, początkującej czarownicy stawić czoła licznym niebezpieczeństwom. Jest tam nawet ser Horacy (dla mnie to totalny odjazd!). 
Świat, jaki przedstawił Pratchett jest pełen baśniowości, magii i aluzji do... no właśnie do czego? Powiedziałabym, że do naszego ziemskiego, człowieczego świata. A poza tym ta lektura to bujanie w chmurach (albo raczej latanie ma miotle) i świetna zabawa.

Moja ocena: +4/6

14.04.2012

Merde! Rok w Paryżu - Stephen Clarke


Wydawnictwo: W.A.B.
Tłumaczenie z angielskiego: Agnieszka B. Ciepłowska
Liczba stron: 354


"Paul West, typowy Brytyjczyk – Hugh Grant połączony z Davidem Beckhamem – przyjeżdża do Paryża, by pomóc w otwarciu sieci angielskich herbaciarni. Spędza tam dziewięć miesięcy, podczas których na własnej skórze odczuwa wady i zalety bycia cudzoziemcem we Francji – kraju, gdzie rok zaczyna się we wrześniu, najczęściej uprawianą dziedziną sportu są strajki, a z powodu psich odchodów zostawianych na ulicach do szpitala trafia ponad sześciuset paryżan rocznie. Współpracownicy usiłują oczernić go w oczach szefa. Sam szef, początkowo sprawiający sympatyczne wrażenie, również ma na sumieniu kilka niecnych postępków. Bohaterami pozytywnymi są w zasadzie tylko kobiety... 
Merde! Rok w Paryżu to nie tylko wciągająca i niezwykle zabawna powieść przygodowa. Książka jest również doskonałym przewodnikiem, radzącym, jak skutecznie składać zamówienia w kawiarni, jak przyrządzić sos vinaigrette, żeby się nie zwarzył, jak kochać francuskie kobiety i wreszcie dlaczego na pewno nie należy kupować domku na wsi. 
Pierwsze wydanie książki autor opublikował własnym sumptem w liczbie zaledwie 200 egzemplarzy. Powieść stała się jednak szybko bestsellerem. Prawa do jej przekładu kupiły wydawnictwa z kilkunastu krajów, w przygotowaniu jest również adaptacja filmowa. W 2005 roku ukazał się kolejny tom przygód Paula Westa."


Spotkałam się ze skrajnie różnymi opiniami na temat tej książki, od zachwytów po ciętą krytykę, a że sama  darzę Francję sympatią, postanowiłam sama się przekonać.  No i okazało się, że wylądowałam prawie pośrodku, bo książka szczególnie mnie nie zachwyciła, ale nie była też najgorsza ze wszystkich, jakie czytałam. Dała się przeczytać, a nawet ze dwa razy się przy niej zaśmiałam. Stephen Clark nieźle szydzi z Francuzów, a przy tym wytyka wady samych Brytyjczyków. Nie można mu zarzucić przy tym braku wyczucia, moim zdaniem autor nie przekroczył cienkiej granicy, za którą jest już tylko wulgarność, jak zarzucają mu inni czytelnicy. Może i ten specyficzny humor balansuje na granicy dobrego smaku i wulgarności, ale jej nie przekracza, a to jest różnica. Książka z cyklu "lekka, łatwa i przyjemna". Czy dla wszystkich przyjemna, to już każdy musi sprawdzić sam.

Moja ocena: +3/6

30.03.2012

Lesio - Joanna Chmielewska

Wydawca: Czytelnik
Liczba stron: 222

"Lesio, wybitny architekt o wybitnie ukrytych zdolnościach, pewnego dnia, zmęczony ciągłymi starciami z personalną, postanawia ją zamordować... W swój okrutny plan nie wtajemnicza nikogo... Z czasem, jako doświadczony spiskowiec, przyjmuje na siebie zadanie wykończenia konkurencji, w czym pomagają mu koledzy z biura..."

"W odległości kilkudziesięciu metrów od niego stał doskonale oświetlony dwiema latarniami autentyczny, różowy słoń. Na twarzy Lesia pojawił się wyraz bezgranicznego przerażenia. Mniej więcej zdawał sobie sprawę z tego, co czynił przez całe popołudnie i wieczór, i nagle pojął, że oto ma skutki. Halucynacje! Delirium tremens! I to nie nędzne myszki, króliki, nietoperze, ale od razu słoń!... I to jaki?! Różowy!!!... Lesio zamknął oczy na długą chwilę, a potem je ostrożnie otworzył. Słoń stał nadal. Lesio powtórzył operację z oczami. "- Zgiń, przepadnij! - powiedział ze zgrozą zduszonym głosem. - A kysz! A kysz!" W odpowiedzi na zaklęcie nastąpiło coś strasznego. Skądś z ciemności napłynęły nagle ciche dźwięki charlestona. Słoń poruszył uszami, podniósł nieco trąbę i, przestępując z nogi na nogę, najwyraźniej w świecie zaczął tańczyć!... "

Aż wstyd się przyznać, ale to moje pierwsze spotkanie z twórczością Joanny Chmielewskiej. Po lekturze "Lesia" mogę śmiało powiedzieć, że na pewno nie ostatnie. Roztargnionego, pełnego idiotycznych pomysłów architekta nie sposób nie polubić. Ta humorystyczna powieść składa się z trzech części, które przedstawiają  niesamowite historie Lesia i jego kolegów z pracowni architektonicznej. Absurdalne przygody czterech bohaterów żyjących w PRL-owskich (absurdalnych) czasach bawią do łez. Lekkie pióro Chmielewskiej i świetny humor - do przeczytania jednym tchem. Polecam.

Moja ocena: 5/6

28.03.2012

Gniazdo węży - Victoria Holt

Wydawca: Prószyński i S-ka, 1996
Tłumaczenie: Michał Madaliński
Liczba stron: 400


"Choć sąd uniewinnił Davinę Glentyre, oskarżoną o zabójstwo ojca, ludzka niechęć skazała ją na życie wśród pomówień i insynuacji. Aby uciec od wszystkiego, Davina wyjeżdża do Afryki Południowej. Tam poznaje przystojnego i bogatego Rogera Lestrange. Wydaje się, że szczęście w końcu uśmiechnęło się do niej. Wybuch wojny burskiej sprawia jednak, że przeszłość powraca; teraz nie tylko reputacja Daviny, ale także jej życie jest zagrożone..."


Tytuł tej książki nie zachęcał mnie do sięgnięcia po nią, nieprzyjemnie mi się kojarzył. Ale treść okazała się ciekawa. Akcja dzieje się w XIX- wiecznej Anglii, w Edynburgu, a następnie w Afryce Południowej. Davina zostaje niesłusznie oskarżona o morderstwo własnego ojca. Sąd uniewinnia ją z braku dowodów, a to nie to samo, co orzeczenie "niewinna". Po procesie nie może znieść życia wśród ludzi kiedyś jej bliskich, a teraz patrzących na nią z lękiem i nieufnością. Postanawia wyjechać. Poznaje Rogera Lestranga, który ułatwia jej wraz z przyjaciółką wyjazd do Afryki Południowej, by pod zmienionym nazwiskiem mogła zacząć nowe życie. Davina ma nadzieję, że tam jej życie się ułoży, jednak wyjazd ten okazuje się dopiero początkiem kłopotów...


"Gniazdo węży" to romans ze zbrodnią w tle. Autorka umiejętnie buduje napięcie, tak, że z ciekawością czyta się dalej. Akcja toczy się wartko, momentami tylko ogrom intryg, w jakie zamieszani są bohaterowie, jest może trochę przesadzona. Brakowało mi też opisu uczuć i przeżyć głównej bohaterki Daviny. Spotykają ją bardzo trudne sytuacje życiowe, a to co wówczas czuła, zostało potraktowane przez autorkę raczej marginalnie. Jednak wciągająca fabuła sprawiła, że z przyjemnością przeczytałam tę książkę. 


Moja ocena: 4/6

21.03.2012

Turcja. Półprzewodnik obyczajowy - Agata Bromberek, Agata Wielgołaska

Wydawnictwo: Nowy Świat, 2011
Liczba stron: 288

Okładka może zmylić, bo wygląda jak typowy przewodnik turystyczny po Turcji, za to tytuł głosi, że to półprzewodnik. Obyczajowy. A w środku znalazłam Turcję od podszewki. Nie ma tu sucho podanych informacji, co zwiedzić czy jak gdzieś dojechać, za to autorki wspaniale oddały turecki klimat, tę "tureckość", którą same tak pokochały. 

Autorki piszą o prawie wszystkich sprawach, poczynając od tureckich nałogów (chodzi tu o papierosy, ale i herbatę pitą litrami czy używanie telefonów komórkowych), poprzez turecką tolerancję, konformizm, patriotyzm, honor, turecki temperament, gościnność, sprawy damsko-męskie, stosunek Turków do zwierząt, a kończąc na radach dla tych, którzy chcą się samodzielnie nauczyć języka tureckiego (możliwe, autorka jest tego żywym przykładem!). 
Muszę przyznać, że byłam przerażona czytając, jak się jeździ po tureckich ulicach (Turcy jeżdżą bardzo szybko, przy tym nagminnie łamią przepisy, praktycznie nie używają kierunkowskazów, zapinanie pasów uważają za fanaberię, wyprzedzanie na trzeciego czy jazda pod prąd to normalka). Z niedowierzaniem czytałam, jak wygląda praca w tureckim pojęciu (pracują dużo, długo i powoli, w międzyczasie robiąc dłuższe pogawędki przy herbacie czy załatwiając prywatne sprawy, w związku z czym sztucznie przedłuża się czas pracy). Przy jedzeniu dzielą się ze wszystkimi, nie do pomyślenia jest jedzenie w samotności. Zresztą Turcy no naród stadny, kochają gwar, rozmowy, wymieniają się przesadnymi grzecznościami, zawsze chętni do pomocy czy wyświadczenia komuś przysługi. Nie chcę za dużo zdradzać wszystkich tematów poruszonych w tej książce, zachęcam do sięgnięcia po tę pozycję. 

Na koniec dodam słowa autorek: "Zależało nam na tym, by naszą książką udowodnić, że sporo opinii i teorii dotyczących Turcji, także tych, które wyczytujemy w mediach – niewiele ma wspólnego z rzeczywistością. Czasami warto wszystko podzielić przez dwa, albo po prostu przymrużyć oko. A czasami najlepsza odpowiedź na pytanie o ten kraj zaczyna się od słowa „Zależy…”. Bo nic nie jest jasne i oczywiste.
Mamy nadzieję, że Ci, którzy Turcję lubią, odnajdą w naszej książce to, co najbardziej im się tam spodobało. Ci, którzy w Turcji nigdy nie byli, a chcieliby tam pojechać, może po lekturze się wreszcie odważą. Tych, którzy kochają Turcję jak drugą ojczyznę prosimy o wybaczenie, że nie napisałyśmy wszystkiego – wciąż ją odkrywamy."

Moja ocena: 5/6

11.03.2012

Uśmiechnij się



U mnie dziś kropi kapuśniaczek i jednocześnie delikatnie przebija momentami słońce. Gdyby nie zachmurzone niebo, to może można by było zobaczyć tęczę? :) Dobrego dnia.

1.03.2012

Świat według reportera. Francja - Piotr Kraśko

Wydawnictwo: National Geographic, 2012
Liczba stron: 93


"Jak generałowi de Gaulle'owi udało się przekonać resztę świata, że Francja wciąż jest mocarstwem? Z jakim wyprzedzeniem trzeba rezerwować stolik w najlepszej restauracji świata i ile trzeba mieć w portfelu, by cokolwiek tam zamówić? Dlaczego Maria Antonina przepraszała kata tuż przed wejściem na szafot i co to miało wspólnego z ciastkami? Dlaczego Francuzi tak kochają rewolucje, ale nie wyobrażają ich sobie bez dobrego wina i ślimaków? Czy Paryż wciąż jest stolicą świata i dlaczego Francuzi udają, że nie znają angielskiego? Co wspólnego z croissantami ma Jan III Sobieski i bitwa pod Wiedniem?"


"Świat według reportera" - to dobrze brzmi. Po takim tytule spodziewałam się dobrego reportażu, a dostałam historyjki o najlepszych francuskich restauracjach, najbogatszych restauratorach i sposobach szukania trufli... Owszem, napisane lekkim stylem, bardzo obrazowo, ze szczyptą humoru - to wszystko przyjemnie się czyta, ale autor skupia się prawie tylko na francuskiej kuchni lub ostatecznie wszystko do niej sprowadza. Nie przeczę, że dla Francuzów gotowanie i jedzenie odgrywa wielką rolę, pewnie nigdzie indziej nie celebruje się tak posiłków, ale Francja to nie tylko kuchnia. 
Ta niewielka książeczka przyciąga kolorowymi zdjęciami (zdjęcia pochodzą ze ShutterStock i Wikipedii), jednak w treści, choć lekkiej i przyjemnej, nie ma nic odkrywczego. Mam wrażenie, że dostałam od Pana Kraśko odgrzewany kotlet ładnie podany na liściu zielonej sałaty. Smakuje przeciętnie.

Moja ocena: 3/6

29.02.2012

Stambuł. Wspomnienia i miasto - Orhan Pamuk

Wydawca: Wydawnictwo Literackie, 2008
Tłumaczenie z tureckiego: Anna Polat
Liczba stron: 482


"To opowieść o cyprysach i ciemnych dolinach, o opuszczonych i zaniedbanych nadmorskich domach, starych, przeżartych rdzą statkach i Bóg jeden wie jakich towarach, o poezji bosforskich łodzi i dworów, zrozumiałej wyłącznie dla ludzi, których życie upłynęło na tym brzegu, o odkrywaniu smaku życia pośród ruin cywilizacji - jakże potężnej i wyjątkowej; o radości, zabawie i zwyczajnej chęci zrozumienia tego świata, odczuwanej przez dziecko, które nic nie robi sobie z historii i dawnej potęgi. To opowieść o niepewności i bólu pięćdziesięcioletniego pisarza, o jego przyjemnościach i doświadczeniach, które nazywa życiem."
- Orhan Pamuk

 
I znowu Turcja. Pomału zaczyna się zmieniać moje spojrzenie na ten kraj; do tej pory w zasadzie obojętne czy neutralne, ostatnio z każdą następna lekturą mającą jakiś związek z Turcją chłonę, czasem z fascynacją, czasem ze zdziwieniem, a zawsze z  ciekawością każdą informację, historię czy opowieść o Turcji. Kiedyś tak samo miałam z Japonią :)

"Stambuł" to w pewnym sensie autobiografia. Autor z nostalgią wspomina swoje dzieciństwo i lata młodości, a wspomnienia te są nierozerwalnie związane ze Stambułem, w którym się urodził i spędził sporą część dorosłego życia. 
Stambuł - miasto pełne smutku, melancholii, tureckiego "hüzün". Stambuł czarno-biały, zatopiony w stalowoszarym półmroku, skrywający wspaniałą osmańską architekturę przykrytą ubóstwem, brudem i zaniedbaniem. Bosfor, z którego można zobaczyć cały Stambuł z jego rozgardiaszem: meczetami, biednymi przedmieściami, mostami, minaretami, wieżami, ogrodami i gigantycznymi wieżowcami. 
Pamuk pisze: "to, co teraz czytacie, jest moją własną historią." I dalej: "Czy tajemnica Stambułu polega na tym, że imponująca przeszłość współistnieje tu ze współczesna nędzą i obok wielkiej otwartości na obce wpływy niczym wielkiej tajemnicy strzeże się niedostępnego życia maleńkich społeczności? I że za ostentacyjną urodą pomników skrzętnie skrywane są rozsypujące się życie codzienne i kruche relacje z innymi ludźmi? Wszystkie słowa wypowiedziane przez nas na temat naszego miasta, jego duszy i racji istnienia, będą w istocie opowieścią o naszym życiu. Jedynym centrum miasta jesteśmy bowiem my sami."

"Stambuł" to nostalgiczny portret miasta i urzekająca opowieść o życiu pośród ruin bizantyjskiej, a potem osmańskiej cywilizacji. Książkę docenią zwłaszcza ci, którzy znają czy zwiedzili Stambuł. Dla pozostałych będzie to z pewnością fascynująca podróż w nieznane. Polecam.

Moja ocena: 5/6

26.02.2012

"Azjatyckie" wyzwanie

Zauważyłam, że ruszyło właśnie nowe wyzwanie czytelnicze, tym razem Azja w literaturze. Dokładnie chodzi o Azję Południowo-Wschodnią i Daleki Wschód.
Temat mega ciekawy dla mnie (Daleki Wschód jak najbardziej, a jeszcze bardziej Bliski Wschód, natomiast Azja Południowo-Wschodnia średnio mnie interesuje), jednak do wyzwania  przystępować nie będę, bo wiem, że nie przeczytam przez rok piętnastu książek o Azji (po jednej ze wszystkich krajów tego regionu). Na pewno za to znajdę ciekawe recenzje zachęcające (lub nie) do czytania wybranych pozycji.
Dla zainteresowanych:

20.02.2012

Zabójca z miasta moreli. Reportaże z Turcji - Witold Szabłowski

Wydawnictwo: Czarne, 2010
Liczba stron: 206

"Zabójca z miasta moreli" to wielowątkowa opowieść o Turcji rozdartej między Wschodem a Zachodem, islamem a islamofobią, przesiąkniętej konserwatyzmem i ponowoczesnością, tęsknotą za Europą i eurosceptycyzmem. W każdym z reportaży Szabłowskiego ważą się czyjeś losy, każdy bohater ma okazję przemówić pełnym głosem, opowiedzieć swoja historię, nierzadko zadziwiony własną odwagą, którą wyzwolił w nim polski reporter. Imigranci z Afryki, młode dziewczyny uciekające przed widmem zabójstw honorowych, Ali Ağca - to zaledwie ułamek bajecznie kolorowego korowodu, prowadzącego nas w głąb Turcji, do serca narodu, które - zainfekowane europejskością - gubi swój miarowy, tradycyjny rytm."


"Zabójca z miasta moreli" to zbiór reportaży młodego polskiego dziennikarza, które zmienią wasze wyobrażenie o Turcji.
Co przeciętny Polak wie o współczesnej Turcji? Niejeden latem, z lustrzanką zawieszoną na szyi i słomkowym kapeluszu rozbija się po tureckich kurortach, pstryka zdjęcia na tle meczetów, kupuje pamiątki na tureckich bazarach, a na pytanie, z czym mu się kojarzy Turcja, odpowie: "z kebabem, słońcem i kawą po turecku". Tymczasem Szabłowski daje nam możliwość zobaczenia zupełnie innego, nieznanego oblicza tego niezwykłego kraju.

Najpierw płyniemy z autorem promem i przekraczamy granicę między Europą a Azją - Cieśninę Bosfor. „Płyniemy z Europy do Azji. Podróż zajmuje około kwadransa. Biznesmeni razem z żebrakami, kobiety w czadorach z kobietami w mini, niewierzący z imamami, prostytutki z derwiszami, święci z nieświętymi. Cała Turcja na jednym promie”. Turek pytany, czym jest dla niego ta cieśnina i przekraczanie granicy między dwoma kontynentami, wzrusza tylko ramionami. Cieśnina to cieśnina. Za to turecki poeta Tayfun trafia w sedno mówiąc, że każdy Turek ma w sobie taką cieśninę. "Każdy Turek tysiąc razy na dzień krąży między tradycją a nowoczesnością. Kapeluszem a czarczafem. Meczetem a dyskoteką. Unią Europejską a niechęcią do Unii Europejskiej."
"Graniczność ma swoje plusy. Turcy są kreatywni, szybko uczą się języków, w mig zjednują sobie ludzi z każdej szerokości geograficznej. Choć mają najgorsze położenie, jakie można sobie wyobrazić - graniczą z niespokojnymi Syrią, Iranem i Irakiem; są jednocześnie częścią Bliskiego Wschodu, Kaukazu i Bałkanów - umieją się dogadać niemal ze wszystkimi. Ale ta graniczność ma swoją cenę. Zachód uważa ich za fanatyków. Wschód - za sługusów Zachodu. Al-Kaida przeprowadza nad Bosforem zamachy, a Unia Europejska od pół wieku nie chce Turcji przyjąć. Bo za duża i zbyt obca kulturowo."

Szabłowski ukazuje Turcję rozdartą. Rozdartą i stojącą w rozkroku między religijną tradycją islamu a europejskim liberalizmem. Pokazuje tureckie realia: tradycję honorowych zabójstw kobiet, które jeszcze obecnie mają miejsce we wschodniej, prowincjonalnej części kraju ("To z miłości siostro"), kontrast kulturowy ("Imamowie i prezerwatywy"), opowiada jak poznać polityków po długości wąsów ("Wąsata republika") i co dla Turków znaczy postać Atatürka. W reportażach znajdziemy również polsko-turecką historię - o najwybitniejszym tureckim poecie, który nazywał się Borzęcki, ponadto dowiemy się o losie nielegalnych imigrantów tureckich przemycanych drogą morską do Grecji ("Czyściec Stambułu"). Wreszcie o tytułowym "zabójcy z miasta moreli" - Ali Ağcy, zamachowcu, który postrzelił polskiego papieża.

Szabłowski w swoich reportażach oddaje głos samym Turkom, nie zajmuje stanowiska, nie komentuje, zadaje im pytania i pozawala mówić. Przemierzając kraj dociera do kompletnie różnych osób i z  rozmów z nimi wyłuskuje sedno. Oblicze Turcji, jakie obnaża  czytelnikowi tej książki, może szokować i wywołać lekkie przerażenie, na pewno jednak zmienia przez to sposób postrzegania dzisiejszej Turcji i Turków. Warto przeczytać. Ja chcę więcej takich reportaży!

Moja ocena: +5/6

17.02.2012

Motyl na wietrze - Rei Kimura

Wydawnictwo: Prószyński i S-ka, 2009
Tłumaczenie: Anna Bańkowska
Liczba stron: 167

"Wzruszająca opowieść o miłości aż po grób, oparta na prawdziwych wydarzeniach z życia Tojin Okichi, konkubiny, wbrew własnej woli, pierwszego amerykańskiego konsula w Japonii.

Los obdarzył Okichi Saito, córkę ubogiego cieśli z japońskiego miasteczka Shimoda, niepospolitą urodą, która jednak nie przyniosła jej szczęścia. Tuż przed ślubem z ukochanym Tsurumatsu, Okichi przypadkiem wpadła w oko amerykańskiemu konsulowi generalnemu. Wbrew swej woli musiała zostać jego konkubiną i chociaż przyczyniła się do wynegocjowania korzystnych warunków traktatu między Ameryką a Japonią, już do końca życia prześladowała ją niechęć i pogarda rodaków."


Ckliwa i przeraźliwie smutna historia, do tego bez zaskoczenia, gdyż autorka sama w kilku miejscach sugeruje zakończenie, a to najgorsze, co autor może zrobić. Treść książki powinna przyciągać tak, by chciało się czytać dalej. Tej się nie chce, ponieważ z góry już wszystko wiadomo. Przyciągnęła mnie okładka, ale treść marna. 

Moja ocena: +2/6

15.02.2012

To ja byłem Vermeerem - Frank Wynne

Wydawca: Dom Wydawniczy Rebis, 2008
Tłumaczenie: Ewa Pankiewicz
Liczba stron: 280

Narodziny i upadek największego fałszerza XX wieku - Hana van Meegerena.

"W 1945 roku niewiele znaczący holenderski handlarz dzieł sztuki został aresztowany za sprzedaż bezcennego skarbu narodowego - obrazu pędzla Vermeera - marszałkowi III Rzeszy Hermannowi Göringowi. Jedyną możliwą karą za zdradę była śmierć. Jednak Han van Meegeren gnił w zimnej i wilgotnej celi więziennej, nie mogąc wydobyć z siebie dwóch prostych słów, które dałyby mu wolność: jestem fałszerzem.

"To ja byłem Vermeerem" jest zdumiewającą, niezwykłą opowieścią o człowieku, który minął się z czasem i powołaniem. Od wczesnego dzieciństwa marzył, żeby zostać malarzem, ale w skandalizującym świecie sztuki współczesnej jego malarstwo krytycy wyśmiali jako beznadziejnie staroświeckie. Wściekły i rozgoryczony uknuł plan zemsty na swych przeciwnikach. Było to oszałamiające, zręczne oszustwo, dzięki któremu w niespełna dziesięć lat zarobił równowartość pięćdziesięciu milionów dolarów; zyskał akceptację właśnie tych krytyków, którzy wcześniej z niego szydzili i... zobaczył swoje obrazy wiszące tuż obok arcydzieł Rembrandta i Vermeera.

Jako malarz Han poniósł klęskę, jako fałszerz był niedościgniony. "To ja byłem Vermeerem" jest niewiarygodną, a jednak prawdziwą historią największego fałszerza wszech czasów, trzymającą w napięciu opowieścią o zachłanności, nieposkromionej pysze, braku umiaru, zdradzie i sztuce."

"Fałszowanie dzieł sztuki to kwitnący przemysł..."
"Thomas Hoving, były dyrektor Metropolitan Museum of Art, ocenia, że sześćdziesiąt procent wszystkich dzieł oferowanych mu w okresie jego szesnastoletniej kadencji było "nie tym, czym wydawały się być". "New York Times" sugeruje, że czterdzieści procent wszystkich znaczących dzieł wystawianych na sprzedaż stanowią falsyfikaty."
"Artyście z odrobiną talentu, ale bez skrupułów, fałszerstwo oferuje nie tylko bogactwo, lecz pewną potajemną sławę. Świadomość, że namalowane przez kogoś obrazy wiszą w Luwrze, Metropolitan Museum of Art czy Tate Gallery - nawet jeśli nikt inny nie może tego wiedzieć - jest najsłodszą zemstą. Skoro falsyfikat znalazł się w galerii, niewielka jest szansa, że fałszerz będzie zdemaskowany. Jak bowiem wskazał Theodore Rousseau, "powinniśmy sobie uświadomić, że możemy mówić jedynie o złych falsyfikatach, tych, które wyśledziliśmy; dobre wciąż wiszą na ścianach"."

Doskonała lektura!

Moja ocena: 5/6

9.02.2012

Rozmowy nad Nilem - Nadżib Mahfuz

Wydawnictwo: Świat Książki, 2008
Tłumaczenie z arabskiego: Jacek Stępiński
Liczba stron: 174


"Głośna powieść słynnego egipskiego noblisty, która była przez lata objęta zakazem wydawania. Na barce, zacumowanej na Nilu, co wieczór spotyka się śmietanka kairskiej inteligencji: znany aktor, adwokat, literat, tłumaczka w ministerstwie, studentka... Oddają się zabronionemu rytuałowi palenia haszyszu, miłości i rozmowom o tym, co jest najważniejsze w życiu. Mahfuz po mistrzowsku łączy egzystencjalne rozważania o naturze człowieka ze społeczno-obyczajową panoramą Kairu lat 1960. i swoistą poezją absurdalnych, narkotycznych wizji bohaterów."

Kair. Lata sześćdziesiąte. W tych czasach przez Egipt przetacza się fala zmian i reform zapoczątkowanych przez ówczesnego prezydenta, Dżamala Abd al-Nasera. Barka zacumowana na brzegu Nilu. Na barce grupa przyjaciół. Co ich łączy? Wspólne palenie wodnych fajek , rozmowy o niczym, cyniczny stosunek do świata. Czytając tę książkę nie czułam nic szczególnego, trochę wiało nudą, zobojętnieniem. Nic się nie działo, nużyły smętne rozmowy inteligentnych bądź co bądź bohaterów. A może tak miało być - na krótko przebiegło mi przez myśl... Intencją autora było ukazanie pustki i zobojętnienia egipskiej inteligencji. Jednak sposób, w jaki zrobił to Mahfuz zupełnie nie przypadł mi do gustu. 

Moja ocena: 2/6

8.02.2012

Sklepik z Niespodzianką. Bogusia - Katarzyna Michalak

Wydawnictwo: Nasz Księgarnia, 2011
Liczba stron: 320

"Nie wiem, dlaczego mój wybór padł na to miasteczko. Może spowodowała to sympatyczna nazwa - Pogodna - miejscowości między Kołobrzegiem a Koszalinem, przez którą dziwnym trafem przejeżdżałam? A kto nie chciałby mieszkać w Pogodnej? Może mały, zadbany ryneczek, otoczony przedwojennymi kamieniczkami, a może czarny kot na parapecie okna jednej z nich, okna, w którym widniała odręcznie napisana tabliczka "Do wynajęcia - wiadomość w spożywczym" - sprawiły, że zaparkowałam wynajętego golfa pod kamieniczką, trzasnęłam dziarsko drzwiami i udałam się do wskazanego sklepu dopytać o warunki najmu. Tego dnia zaczęła się moja wielka przygoda, choć oczywiście nie miałam o tym wtedy pojęcia.

Bogusia otwiera w małej nadmorskiej miejscowości sklepik z różnościami - aniołki, akwarelki, porcelanowe figurki zapełnią półki, a oprócz tego dla przyjaciół i gości na stolikach staną talerzyki z domowymi wypiekami i filiżanki z gorącą czekoladą - oto marzenie Bogusi. Sklepik z Niespodzianką i jego urocza właściciela przyciągają najciekawsze osobistości Pogodnej: piękną i humorzastą tap madl - Konstancję, energiczną femme fatale - Adelę, zagubioną panią weterynarz - Lidkę, dobrą duszę miasteczka - Stasię... Wkrótce tworzy się krąg kobiet, które smakując na pięterku sernik królewski i aromatyczny napój, dzielą się smutkami i radościami życia. Oprócz barwnych losów mieszkańców Pogodnej autorka gwarantuje wzruszenia, emocje, miłość i nienawiść. Poszukiwanie własnej drogi i własnego miejsca w życiu. Problemy zwyczajne i niezwyczajne. Małe radości i smutki. I oczywiście dużo, dużo słodkości."

 Lekka proza, która gwarantuje dużą dawkę emocji. Na początku historia może wydawać się zbyt sielska, jednak stopniowo bohaterka staje się coraz bardziej realną postacią z krwi i kości. W słodki krajobraz Pogodnej wkradają się codzienne kłopoty, ludzkie tragedie, niepokoje i zwątpienia osładzane filiżanką gorącej czekolady na pogaduchach z przyjaciółkami. Idealna jako odskocznia w mroźne wieczory. Działa rozgrzewająco. Efekt gwarantowany.

Moja ocena: 5/6

4.02.2012

Opowieści starego Kairu - Nadżib Mahfuz

Wydawnictwo: Państwowy Instytut Wydawniczy
Tłumaczenie: Jolanta Kozłowska
Liczba stron: 504


"Nadżib Mahfuz jest wybitnym prozaikiem arabskim, laureatem literackiej nagrody Nobla w 1988 roku. Jednym z jego najsłynniejszych dzieł jest trylogia Opowieści starego Kairu, której akcja obejmuje lata 1917 - 1944. Wtedy Egipt walczył z okupacją angielską, a w tradycyjnym społeczeństwie arabskim zachodziły rewolucyjne przemiany. Upadały uznawane przez wieki normy społeczne, następowała stopniowa emancypacja kobiet, coraz głębsze przenikanie do Egiptu zachodniej kultury, nauki i prądów filozoficznych.

Pierwsza część trylogii stanowi zamkniętą całość. Akcja tomu dzieje się w latach 1917 - 1918. Mahfuz przedstawia w nim życie tradycyjnej rodziny kairskiej należącej do warstwy średniej burżuazji w przełomowym dla Egiptu okresie walki o niepodległość. Mamy tu dokładnie opisany zwykły dzień rodziny, święta, zwyczaje, rozrywki, stroje, przedmioty użytku codziennego, potrawy, a także mentalność bohaterów. Powieść zawiera materiał o ogromnej wartości poznawczej i oddaje w sposób niepowtarzalny nastrój Kairu, urok i lokalny koloryt starych uliczek, zaułków, bazarów..."

"Opowieści Starego Kairu - ta powieść rzeka bywa porównywana do Buddenbrooków Tomasza Manna i Sagi Forsytha. Akcja pierwszego tomu rozpoczyna się w 1917 roku objęciem władzy prze króla Fu’ada, a kończy uwolnieniem więzienia Sa’da Zghlula, przywódcy rewolucji 1919 roku. Fakty historyczne stanowią tło wydarzeń w rodzinie Ahmada Abd al-Dżawwada. Nagib Mahfuz wprowadza również postacie drugoplanowe, wywodzące się z różnych grup społecznych. Mamy więc przedstawicieli arystokracji, kręgów artystycznych, dziewcząt lekkich obyczajów, środowisk religijnych. Styl pisarski noblisty cechuje  drobiazgowość opisu, dbałość o oddanie realiów epoki oraz  wyrazistość i pełnokrwistość  postaci. Charakterystyczna dla pisarstwa Nagiba Mahfuza jest ogromna rola Kairu w jego powieściach. Życie bohaterów jest ściśle powiązane z topografią miasta. Poszczególne postaci funkcjonują w określonych jego rejonach i obszarach. Podobnie jak bohaterowie żyją w sercu miasta, miasto zdaje się żyć w ich sercach. Każdy z nich jest emocjonalnie związany z jego uliczkami, straganami, kawiarniami, meczetami. Nigdzie nie spotkamy tak wspaniałych opisów Kairu jak u Nagiba Mahfuza. Na kartach jego powieści przetrwał obraz Kairu początku stuleci, z jego niepowtarzalną atmosferą."

Smakowałam tę książkę kawałek po kawałku. Wartościowa, godna uwagi proza.

Moja ocena: 6/6

1.02.2012

Odeszła Wisława Szymborska

Zmarła wielka poetka, laureatka Literackiej Nagrody Nobla (1996), jedna z najbardziej niezwykłych osobowości naszych czasów. Miała 89 lat.



"Nic dwa razy się nie zdarza
i nie zdarzy. Z tej przyczyny
zrodziliśmy się bez wprawy
i pomrzemy bez rutyny.

Choćbyśmy uczniami byli
najtępszymi w szkole świata,
nie będziemy repetować
żadnej zimy ani lata.

Żaden dzień się nie powtórzy,
nie ma dwóch podobnych nocy,
dwóch tych samych pocałunków,
dwóch jednakich spojrzeń w oczy (...)"