15.02.2012

To ja byłem Vermeerem - Frank Wynne

Wydawca: Dom Wydawniczy Rebis, 2008
Tłumaczenie: Ewa Pankiewicz
Liczba stron: 280

Narodziny i upadek największego fałszerza XX wieku - Hana van Meegerena.

"W 1945 roku niewiele znaczący holenderski handlarz dzieł sztuki został aresztowany za sprzedaż bezcennego skarbu narodowego - obrazu pędzla Vermeera - marszałkowi III Rzeszy Hermannowi Göringowi. Jedyną możliwą karą za zdradę była śmierć. Jednak Han van Meegeren gnił w zimnej i wilgotnej celi więziennej, nie mogąc wydobyć z siebie dwóch prostych słów, które dałyby mu wolność: jestem fałszerzem.

"To ja byłem Vermeerem" jest zdumiewającą, niezwykłą opowieścią o człowieku, który minął się z czasem i powołaniem. Od wczesnego dzieciństwa marzył, żeby zostać malarzem, ale w skandalizującym świecie sztuki współczesnej jego malarstwo krytycy wyśmiali jako beznadziejnie staroświeckie. Wściekły i rozgoryczony uknuł plan zemsty na swych przeciwnikach. Było to oszałamiające, zręczne oszustwo, dzięki któremu w niespełna dziesięć lat zarobił równowartość pięćdziesięciu milionów dolarów; zyskał akceptację właśnie tych krytyków, którzy wcześniej z niego szydzili i... zobaczył swoje obrazy wiszące tuż obok arcydzieł Rembrandta i Vermeera.

Jako malarz Han poniósł klęskę, jako fałszerz był niedościgniony. "To ja byłem Vermeerem" jest niewiarygodną, a jednak prawdziwą historią największego fałszerza wszech czasów, trzymającą w napięciu opowieścią o zachłanności, nieposkromionej pysze, braku umiaru, zdradzie i sztuce."

"Fałszowanie dzieł sztuki to kwitnący przemysł..."
"Thomas Hoving, były dyrektor Metropolitan Museum of Art, ocenia, że sześćdziesiąt procent wszystkich dzieł oferowanych mu w okresie jego szesnastoletniej kadencji było "nie tym, czym wydawały się być". "New York Times" sugeruje, że czterdzieści procent wszystkich znaczących dzieł wystawianych na sprzedaż stanowią falsyfikaty."
"Artyście z odrobiną talentu, ale bez skrupułów, fałszerstwo oferuje nie tylko bogactwo, lecz pewną potajemną sławę. Świadomość, że namalowane przez kogoś obrazy wiszą w Luwrze, Metropolitan Museum of Art czy Tate Gallery - nawet jeśli nikt inny nie może tego wiedzieć - jest najsłodszą zemstą. Skoro falsyfikat znalazł się w galerii, niewielka jest szansa, że fałszerz będzie zdemaskowany. Jak bowiem wskazał Theodore Rousseau, "powinniśmy sobie uświadomić, że możemy mówić jedynie o złych falsyfikatach, tych, które wyśledziliśmy; dobre wciąż wiszą na ścianach"."

Doskonała lektura!

Moja ocena: 5/6

1 komentarz:

  1. Zapowiada się ciekawie. Świetny temat na książkę, a że to historia prawdziwa to jeszcze dodatkowy plus. Mam nadzieje, że uda mi się ją zdobyć i znaleźć czas na przeczytanie! Fajnie, że o napisałaś o tej książce, bo inaczej nie miałabym pojęcia o jej istnieniu. pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń